Ciekawostki

Broszura-dot.-kampani-na-rzecz-ochrony-pszczół-2

Trudności czasów II wojny światowej, a szczególnie zniszczenia, jakich dokonano w ostatnich miesiącach wojny na terenach Ziemi Nyskiej, spowodowały niemal kompletną dewastację poniemieckich pasiek pszczelich. Wśród osadników przybywających do Nysy i okolic byli pszczelarze, a także miłośnicy pszczół rozumiejący wagę pszczół w odbudowie gospodarki rolnej, sadowniczej i warzywniczej.

Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że pionierami w rozwoju pszczelarstwa w Nysie było środowisko kolejarzy. To właśnie kolejarze: Marian Gołąb, Karol Bystroń, Rudolf Loter Cembrzyński byli tymi, którzy już w 1945 roku założyli istniejące do dziś pasieczysko na terenie kolejowym, na zapleczu budynku przy ul. Kolejowej 2 w Nysie. Inicjatywa ta znalazła zrozumienie i akceptację władz kolejowych, a szczególnie dyrektora DOKP w Katowicach inż. Olędzkiego.

Na terenie pasieczyska było siedem rodzin pszczelich, a ich właściciele otworzyli sekcję hodowców pszczół przy Kole Związku Zawodowego Kolejarzy w Nysie.

W roku 1949 zakupiono na Śląsku Cieszyńskim 10 rodzin pszczelich od członków bardzo prężnie działającej w okresie międzywojennym „Rodziny Kolejowej” i przewieziono je w miesiącu maju do Nysy. Na przełomie lat 1950/51 sekcja hodowców pszczół zorganizowała się jako Koło Pszczelarzy przy Radzie Związku Zawodowego Kolejarzy w Nysie. Koło to korzystało z pomocy instruktora inż. Radzika, pracownika Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu. Było to potrzebne, bo w roku 1950 we wsi Konradowa prof. Stanisław Kirkor wykrył chorobę roztoczową pszczół, przeniesioną prawdopodobnie z Czechosłowacji. Dzięki skrupulatnym i żmudnym zabiegom pszczelarzy oraz efektownej pomocy fachowej lekarzy weterynarii chorobę opanowano i nie dopuszczono do jej rozprzestrzenienia.

Rozwój zainteresowania pszczelarstwem spowodował potrzebę zorganizowania w roku 1956 Opolskiego Związku Pszczelarskiego – Zarządu Powiatowego w Nysie. Pierwszymi działaczami tego Zarządu byli: inż. Karol Szybka – prezes, inż. Jan Sekut – sekretarz, Marian Gołąb – skarbnik, Karol Bystroń – przewodniczący komisji rewizyjnej.

Rozpoczęto systematyczne szkolenia pszczelarzy na kursach powadzonych przez Jerzego Cieślę, Stanisławę Kumko, Bolesława Brandysa, księdza Mazaka i wielu innych. Kursy te organizowano w salach wykładowych stacji kolejowej Nysa, użyczonych bezpłatnie co szczególnie warte jest podkreślenia.

W roku 1958 staraniem ówczesnego prezesa Koła Pszczelarzy w Nysie prof. Kazimierza Micuły i sekretarza Szczepana Barana zorganizowano kurs o tematyce pszczelarskiej, który ukończyło 32 pszczelarzy. Oprócz tego zorganizowano kurs na tytuł „Mistrza Pszczelarskiego” i drugi na tytuł „Rzeczoznawcy chorób pszczelich”. Po ukończeniu kursu rzeczoznawcy, wykorzystując zdobytą wiedzę przy współpracy pracowników Urzędu Miejskiego (wydział rolnictwa), przystąpili do systematycznych kontroli pasiek, które trwały przez kilkanaście lat na terenie powiatu nyskiego, co w dużej mierze miało wpływ na poprawę zdrowotności rodzin pszczelich.

Wieloletnią działalnością Koła Pszczelarzy w Nysie kierowali prezesi: inż. Karol Szybka, inż. Jan Sekut, Aldona Skulimowska, mag inż. Kazimierz Micuła, Emil Sielecki, Marian Kraczmar. Byli oni inicjatorami wielu pożytecznych akcji dla środowiska pszczelarskiego. Jedną z nich było wmurowanie tablicy pamiątkowej ku czci Jana Dzierżona w 177 rocznicę jego urodzin. Tablicę wmurowano na zabytkowej kamienicy przy rynku w Nysie w dniu 12 listopada 1988 roku.

W 1990 roku w kolejnych wyborach został wybrany nowy zarząd. Prezesem Koła został Marian Kraczmar, sekretarzem – Władysław Czerechowski, wiceprezesem – Piotr Ciszewski, skarbnikiem – Grzegorz Józefowicz, a członkiem zarządu Mieczysław Sobolak.

Natomiast w 1994 roku w skład zarządu w miejsce Władysława Czerechowskiego został wybrany nowy sekretarz – Marian Potyrała, który razem z prezesem Marianem Kraczmarem pełnią te funkcje do chwili obecnej tj. koniec 2013 roku.

Pozostałe funkcje w zarządzie pełnili, po Grzegorzu Józefowiczu od 2004 roku sekretarzem został Zygmunt Michalak. Wiceprezesami po Piotrze Ciszewskim byli Krzysztof Burzec, a od 2008 roku do obecnej chwili jest Andrzej Filipowski, a członkami zarządu w poszczególnych kadencjach byli Tomasz Kos i Alfred Lenkiewicz , który jest do dzisiaj.

Funkcję przewodniczego Komisji Rewizyjnej w latach 1990-2011 pełnił Stefan Dudała, a od 2012 roku funkcję tę przejęła Barbara Tołłoczko.

Zarząd od 1990 roku w/w składach osobowych zajmował się :

  • organizacją zaopatrzenia pszczelarzy w cukier a w ostatnich latach syrop (inwert) na jesienne karmienie pszczół,
  • zaopatrzeniem pszczelarzy w leki do zwalczania chorób pszczelich,
  • zaopatrzeniem pszczelarzy w matki pszczele z pasiek zarodowych, a przez ostatnie cztery lata odkłady i pakiety,
  • organizacją różnych wyjazdów, jak np. na coroczne Ogólnopolskie Dni Pszczelarzy, do Bartnika Sądeckiego, Bałtowa, Instytutu Pszczelarskiego w Doll koło Pragi Czeskiej, Kamieńca Ząbkowickiego, Kamienia Śląskiego, Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Łosiowie i wszędzie tam, gdzie były ciekawe wykłady, prelekcje i seminaria o tematyce pszczelarskiej. Na powyższych imprezach zainteresowani pszczelarze mogli się w różnorodny sprzęt pszczelarski oraz produkty pszczele .
  • organizacją szkoleń dla pszczelarzy w zakresie chorób pszczelich, ekonomią prowadzenia pasiek i sprzedażą produktów pszczelich,
  • organizacją corocznego wyjazdu do Częstochowy na Święto Patrona Pszczelarzy Św. Ambrożego,
  • organizacją, od dwóch lat, Święta Miodu w Nysie przy Kościele Piotra i Pawła wspólnie z Proboszczem Piotrem Burczykiem i UMiG Nysa.
  • udzielaniem wszechstronnej pomocy pszczelarzom oraz ścisłą współpracą z WZP w Opolu i UMiG w Nysie. Spośród członków Zarządu Koła, jak i pszczelarzy wybierani są delegaci na Walny Zjazd WZP i bardzo często wchodzą w skład Zarządu WZP w Opolu .

Działalność prezesów , kolejnych Zarządów Koła i poszczególnych pszczelarzy – członków jest istotnym wkładem w rozwój pszczelarstwa na Ziemi Nyskiej. W uznaniu zasług za społeczną pracę na rzecz rozwoju pszczelarstwa, a tym samym i rolnictwa, pszczelarze byli odznaczani brązowymi, srebrnymi i złotymi Odznakami PZP, Medalem ks. Dzierżona, Statuetką ks. Dzierżona, jak również dyplomami Zasłużony dla Rozwoju Rolnictwa w Gminie i Powiecie Nyskim.

Obecnie w Kole nyskim jest 121 pszczelarzy którzy są w posiadaniu 3702 rodzin pszczelich. Koło Pszczelarzy w Nysie jest jednym z najbardziej prężnych kół na Opolszczyźnie.

 

Nysa 02.12.2013.

Podsumowania dokonał M. Kraczmar i M. Potyrała

 

Pszczoły to ważne ogniwo w przyrodzie. To moja pasja. Chciałbym Ci drogi czytelniku przybliżyć radość, jaką daje mi obcowanie z nimi. Zaraz wszystkiego się dowiesz. Pomysł chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Osoba, która nie ma kontaktu z tymi pięknymi i pożytecznymi owadami po prostu się ich boi. Swoim wyczynem chciałem udowodnić, że wcale nie są takie groźne jak wydaje się większości z nas.

Był piękny, majowy, weekendowy dzień. Jak co dnia spędzałem czas w pasiece. Jedna z moich agresywniejszych rodzin pszczelich właśnie się wyroiła (naturalne rozmnażanie pszczół, czyli stara królowa wraz z częścią robotnic opuszcza ul w poszukiwaniu nowego domu). Postanowiłem wykorzystać sytuację. Czekając aż rój osiądzie na drzewie przygotowałem niezbędny sprzęt do łapania rojów pszczelich, czyli rojnicę (drewniana skrzynka), kapelusz pszczelarski, zmiotkę oraz podkurzacz (sprzęt do odymiania pszczół). Po umieszczeniu pszczół w rojnicy i odstawieniu ich w zacienionym chłodnym miejscu zadzwoniłem do przyjaciela, Artura Łaczka. Poprosiłem go o pomoc w zrealizowaniu eksperymentu mając pewność, że nie jest uczulony na jad pszczeli. Powiadomiłem również prasę, telewizję radio. Nie przygotowałem żadnego zaplecza sanitarnego, co było ryzykowne.

Z rojnicy wydobyłem matkę pszczelą. Umieściłem ją w klateczce i zawiesiłem na sznureczku na szyi. Miałem na sobie jedynie bokserki. Gdy siedziałem na krześle mój przyjaciel, zabezpieczony specjalnym ubiorem (fartuch i kapelusz) zaczął wysypywać na moje kolana pszczoły z rojnicy. Owady, wyczuwając feromon matki bardzo szybko obsiadły moje ciało wspinając się od pasa do klatki piersiowej. Ich migracja po moim ciele jest nie do opisania. Przyjemne uczucie mieszało się z poczuciem zagrożenia a adrenalina buzowała w moich żyłach. Cały eksperyment trwał około 15 min. Jednym zdecydowanym ruchem strząsnąłem z siebie pszczoły na wcześniej przygotowany specjalny biały materiał. W wywiadzie, który udzieliłem mediom podkreśliłem, że pszczoły to niesamowite owady i nie należy się ich bać. Tak więc pamiętajmy aby szanować te bardzo potrzebne przyrodzie owady i stwarzajmy im jak najlepsze warunki do życia i pracy.

 Jarosław Gerczak

(Pszczelarz z pasją)

 

 

Pszczelarstwo i związane z nim owady zainteresowały prawdopodobnie człowieka od samego początku, pszczoły były dostarczycielami miodu, produktu słodkiego, dostarczającego energii. Produktami pszczelimi i ich zastosowaniem w medycynie zajęli się m.in. Hipokrates, Galen, Paracelusus czy Hahnemann. Podstawową jednostką rodziny pszczelej jest należąca do błonkówek, grupa żądłówek Apis mellifera – pszczoła miodna. Nazwa łacińska wywodzi się z czasów starożytnego Egiptu. Egipcjanie wierzyli bowiem, że pierwsza pszczoła wyfrunęła z rogów czczonego w Egipcie byka Apisa, natomiast mellifera – tworząca miód, pochodzi od słowa mel, mellis – miód, słodki[1]. Pszczoły pierwotnie występowały w koloniach naturalnych, gniazdując w różnego rodzaju dziuplach, szczelinach skalnych przede wszystkim na terenie Europy, Afryki i częściowo w Azjii. Po zajęciu się hodowlą pszczół przez człowieka owad ten rozprzestrzenił się po całym świecie. Obecnie w Europie hoduje się pszczołę włoską, kraińską, kaukaską, środkowoeuropejską ta ostatnia jest pszczołą która pierwotnie tworzyła swoje rodziny na terenie m.in. Polski. Dawne pszczelarstwo na terenach Obszaru Lokalnej Grupy Działania Stobrawski Zielony Szlak można domniemywać, że nie odbiegało od technik pszczelarzenia w pozostałych częściach Europy Środkowej. Ta część kontynentu była porośnięta borami zapewniającymi schronienie i wyżywienie nie tylko ludziom, lecz przede wszystkim zwierzętom i owadom. Przez miliony lat pszczoły doskonale dostosowały się do istnienia w warunkach przyrodniczych na których się znajdowały. Roślinność potrzebowała pszczoły a pszczoły potrzebowały rośliny aby przetrwać najtrudniejszy okres jakim jest dla tych owadów zima. Od wiosny do jesieni te pracowite owady uwijały się przy każdej sposobności aby zbierać nektar i przerabiać go na miód, to on zapewniał pszczołom możliwość przeżycia kolonii przez okres zimy. Ówczesny człowiek wspaniale współgrał z naturą, potrafiąc ją obserwować, wyciągać wnioski i korzyści dla siebie, nie niszcząc delikatnego ekosystemu. Wielkie osiągnięcia pszczelarskie ludów starożytnych dotarły bardzo późno na tereny zamieszkiwane przez Słowian. Rozwój cywilizacji w naszej części świata był bardzo spowolniony. Ale czy to znaczy, że nasz przodek, prasłowianin z czasów kultury łużyckiej, żeby nie sięgnąć przykładem w jeszcze Bardziej zamierzchłe czasy, nie zauważył dobroczynnej obecności pszczoły w jego życiu? Chyba należy w to wątpić[2] . Jak już wspomniałem zauważył i potrafił wykorzystać te wspaniałe owady aby ułatwić swoje życie. W roku 1901 dokonano wielkiego odkrycia podczas prac mających na celu pogłębienie koryta rzeki Odry w pobliży Małej Panwi. Wydobyto wówczas z dna rzeki pień dębowy z wydrążoną przez człowieka dziuplą która służyła rodzinie pszczelej. Odkrycie to pokazuje nam, że człowiek zamieszkujący tereny obecnego Państwa Polskiego znał arkany pszczelarstwa od bardzo dawna.

Pierwotnie hodowla pszczół odbywała się w jej naturalnym środowisku, czyli w lesie. Pszczoły same zasiedlały barcie naturalne bądź wykonane przez bartnika. Rola opiekuna pszczół który nazywany był bartnikiem opierała się na czynnościach związanych z odstraszeniem i zabezpieczeniem barci prze naturalnymi wrogami takimi jak niedźwiedzie, kuny. A w odpowiednim czasie bartnik zajmował się wydobyciem cennego słodkiego produktu, poprzez podcięcie dolnych części plastrów. W czasach bartników nie znano cukru którym można po miodobraniu podkarmić rodzinę pszczelą. Pszczoły zimowały na naturalny miodzie który udało się im zgromadzić w barciach. Wydobyty miód bartnik zabierał do swojej osady gdzie następowało jego przetwórstwo, miód odcedzano na sitach od wosku, następnie zostawiano go jako produkt nieprzetworzony bądź z nadwyżek produkowano miody pitne. Natomiast wosk po oczyszczeniu i przetopieniu służył do oświetlania, jednakże nie chat chłopskich lecz bartnicy będąc zwolnieni z pracy pańszczyźnianej na polu, oddawali swoją przysłowiową dziesięcinę w miodzie i wosku. Na owe czasy to właśnie wosk pszczeli był bardziej ceniony niż miód. Świece woskowe oprócz światła wydzielały przy spalaniu miły zapach i co najważniejsze nie kopciły jak inne źródła światła. Z terenu Lokalnej Grupy Działania Stobrawski Zielony Szlak a ściślej mówiąc z Popielowa pochodzą wzmianki o produkcji miodu w tej wsi z roku 1286. Pierwsza pisana wzmianka o miejscowości zaopatrzona w datę 31 maja 1286 r. informuje, że książę wrocławski Henryk nadaje swojemu wiernemu dowódcy wojskowemu Ulianowi de Griszow między innymi prawo polowania, rybołustwa, zakładania barci i czerpania miodu w lesie Leng nad Odrą, inaczej Grabina, jak też łąki i lasy w Popielowie[3].

 

 Jak widzimy pszczoły i bartnictwo miewało się dobrze na terenie LGD, bartnicy cieszyli się dużym zaufaniem społecznym, pełnili funkcje sędziów, a sami do czasów współczesnych a mianowicie do II wojny światowej byli w sądach zwolnieni od przysięgi. W czasach panowania monarchii królewskiej na ziemiach Polskich za zniszczenie barci, kradzież miodu, wpłynięcie na uszczerbek w zdrowiu bartnika groziła najsroższa kara pozbawienia życia poprzez wbicie na pal.  Jak podają teksty źródłowe w roku 1532 na terenach należących do wsi Stare Siołkowice naliczono 105 barci, od każdej barci znajdującej się w lesie zamkowym płacono czynsz w wysokości 3 srebrnych groszy. Jeżeli barcie znajdowały się na gruncie kmiecym, wówczas wolne były od czynszu. Ponieważ mieszkańcy wsi nie podawali prawdziwej liczby barci, nie płacąc należytego czynszu, w 1588 roku ograniczono możliwość rozwoju bartnictwa. Czytamy zatem w urbarzu z 1588 roku: ponieważ gburzy z tej wsi wielką liczbę pięknych drzew zniszczyli i sobie przywłaszczyli zakazuje im się pod karą 60 srebrnych groszy zakładania nowych barci[4]. W pewnym momencie historii nie tylko gospodarze Siołkowiccy weszli w konflikt z ówczesną władzą. Bartnicy powodowali podczas obsługo swoich rodzin pszczelich coraz więcej przypadkowych pożarów, pomimo iż zaprószenia ognia były nieumyślne powodowały ogromne straty w zwartych kompleksach leśnych.Informacja ta jest bardzo istotna , gdyż określa mniej więcej czas w którym gospodarka bartnicza dobiega ku końcowi. Bartnictwo leśne zostało zastępowane pszczelarstwem przydomowym, po wprowadzeniu zakazu dziania nowych barci w żywych drzewach bartnicy przystąpili do przenoszenia rodzin pszczelich do przydomowych ogrodów. Pierwotnie przenoszono barcie które stawały się kłodami, gdy byłem chłopcem (ok. 1880 r.), było we wsi trzech pszczelarzy. Prowadzili oni pszczoły w kłodach stojących, ale już zaczęli stosować loudki (skrzynki) w których nie mieli jeszcze ramek, a tylko zakładali listewki[5]. Ta zmiana w hodowli pszczół została wprowadzona przez ks. dr Jana Dzierżona, ten przewrotowy pszczelarz pełnił funkcję wikarego w roku 1835 w Siołkowicach Starych i Popielowie. Jeszcze podczas pobytu w Siołkowicach i Popielowie Jan Dzierżon dokonał niezmiernie ważnej obserwacji. Otóż okazało się , że młoda królowa z uszkodzonymi skrzydełkami, która nie odbyła lotu godowego i nie została zapłodniona przez trutnie, składała wyłącznie jaja trutowe. Ta obserwacja doprowadziła z czasem do opublikowania teorii dzieworództwa pszczół[6]. Teoria partenogenezy nie była ostatnim odkryciem światowej sławy pszczelarza podczas swojego długiego pobytu na terenie Gmin zrzeszonych w Lokalnej Grupie Działania Stobrawski Zielony Szlak. W roku odkrycia partenogenezy czyli w 1835 młody prężny wikary został powołany na stanowisko proboszcza dolnośląskiej parafii Karłowickiej. Prowadząc parafię w Karłowicach Jan Dzierżon oprócz pracy duszpasterskiej poświęcił swoje życie pszczołom. Na terenie swoich pszczelników rozsianych po obecnym terenie administracyjnym Gminy Popielów, wprowadził ruchomą ramkę umożliwiającą zastosowanie wirówek do miodu, sprowadził pszczołę włoską która była łagodniejsza i  miodniejsza od rasy rodzimej, do Karłowic zjeżdżali się  pszczelarze z całej Europy i świata aby porozmawiać z Janem Dzierżonem, wymienić swoje doświadczenia oraz zaopatrzyć się w matki wspomnianej już rasy włoskiej. Pomimo pełnienia funkcji proboszcza Jan Dzierżona nie zerwał swoich kontaktów z mieszkańcami Siołkowic Starych i Popielowa, pomagał podczas separacji gruntów w tych miejscowościach z ramienia biskupstwa. Ksiądz dr Jan Dzierżon był jednym z największych osobistości zamieszkujących tereny LGD. Jego odkrycia pomogły rozwinąć pszczelarstwo na całym świecie, jednakże największe pozytywne piętno odcisnęły jego odkrycia na terenie Gminy Popielów. Starsi pszczelarze z miejscowości Popielów, Kaniów, Siołkowice Stare, Wielopole pracują nadal na tzw. ulach bliźniakach zbudowanych według projektu Jana Dzierżona. Za czasów Kopernika ula tereny LGD były bardzo atrakcyjne dla pszczelarstw, i jest tak w czasach ówczesnych, lasy Stabrawskiego Parku Krajobrazowego, łąki śródleśne, łąki wzdłuż rzek i starorzeczy obfitują w rośliny miodajne, a miód z tych terenów jest niesamowicie smaczny i aromatyczny. Miejscowi pszczelarze zbierali duże ilości miodu, ponieważ powszechnie uprawiano tzw. pogankę, roślina wysiewana była w różnych porach wobec czego dawała pożytek przez całe lato. Na tych kilku stronach postarałem się przybliżyć historie pszczelarstwa z szczególnym uwzględnieniem pszczelarstwa na terenach Lokalnej Grupy Działania Stobrawski Zielony Szlak.

Piotr Szafrański



[1] Maria Ellnain-Wojtaszek, Produkty pszczele-cenne leki medycyny naturalnej, Nowy Sącz 1998, s.9

[2] Maciej Rysiewicz, Ule i pasieki w Polsce, s. 14

[3] o. Henryk Kałuża, Teresa Weber, Tyn nas stary Popielów, historia Popielowa i okolic, Nysa-Popielów 2001, s. 14

[4] Andrzej Sampka, Moje Siołkowice obrazki z przeszłości, Opole 1970, s. 50

[5] Mieczysław Gładysz, Stare i nowe Siołkowice cz.II, Wrocław-Warszawa-Kraków 1966, s. 138

[6] Danuta Dados, Roman Tomaszewski, Pasieka listopad-grudzień 2006, s.45